Aniołki Victoria’s Sectet się zmieniają… Bynajmniej nie na takie, jakich spodziewałyby się odbiorcy marki.
Victoria’s Secret rezygnuje z zatrudniania pięknych, szczupłych i zgranych dziewczyn, od których trudno było oderwać wzrok. Pierwszym skojarzeniem, które urodziło się u wszystkich, do których dotarła informacja było „w końcu będą normalne dziewczyny”!
Czytam w komentarzach, że dziewczyny cieszą się, bo same, jak piszą nie mają po 175cm wzrostu.
Tu nie chodzi o typowe dziewczyny
Okazuje się jednak, że Victoria’s Secret idzie w zupełnie innym kierunku, niż spodziewali się odbiorcy komunikatu. Marka postawiła na kobiety z osiągnięciami nie związanymi z ich wyglądem, ale nigdy nie stwierdziła, że ich wygląd jest bez znaczenia. „Nowymi Aniołkami” wcale nie będą „typowe dziewczyny” o kobiecych kształtach. Różnica polegać będzie na tym, że nie będą one bezimienne, nie będą po prostu ładne. Za ich wizerunkiem będzie stało coś jeszcze, jakieś głębsze przesłanie. Będą to kobiety, które chcą mieć wpływ na otaczający nas świat.
„Nowe Aniołki” mają coś do powiedzenia, ale to nie znaczy, że nie wyglądają
Wśród „nowych Aniołków” ma się znaleźć „siedem kobiet sukcesu, które chcą mieć wpływ na otaczający nas świat”. Dziwnym trafem wszystko kręci się wokół równości i LGBT. Wśród Aniołków znajdą się: aktywistka LGBTQ, aktywistka dążąca do wyrównania płac, propagatorka równości.
Widać jednak wyraźny trend stawiania na różnorodność. Nowe Aniołki to piłkarka, o której kolokwialnie powiedzielibyśmy „babochłop”, to Hinduska, afrykańska uchodźca z wyjątkowo ciemną skórą. Dziwnym zbiegiem okoliczności świat ostatnio mocno stawia na ową różnorodność i „dawanie szansy” tym „innym”.
Wszystko zmierza do równości i LGBT, a marka chyba chce się temu podporządkować.
Trochę szumu zawsze się przyda
Z jednej strony firma informuje, że rezygnuje z zatrudniana modelek, z drugiej czytamy, że wśród dziewczyn promujących markę nadal będą modelki! wśród siedmiu wybranych są aż trzy, a narciarka, urodą w żadnym calu nie ustępuje byłym Aniołkom.
Cóż, nie da się ukryć, że ciężko uzyskać obraz pięknej bielizny prezentując ją na nieidealnym ciele. Prezentacja produktu to 90% sukcesu. I piękno dziewczyn, bo to głównie one przykuwały wzrok na pokazach mody, bezpośrednio przekłada się na postrzeganie promowanej przez nie bielizny.
Wyższe cele, czy tylko marketing?
– Gdy świat się zmienia, my też musimy zareagować. Musimy przestać myśleć, czego pragną mężczyźni, a zacząć myśleć o tym, czego chcą kobiety – powiedział dyrektor bieliźnianej marki Martin Waters w rozmowie z „The New York Times”.
Nigdy nie odbierałam marki VS jako propagatora tego, czego chcą mężczyźni i w życiu bym na taki pomysł nie wpadła. Klientkami VS są przede wszystkim kobiety. Są wśród n ich naprawdę różne dziewczyny, nie tylko supermodelki, bo piękna bielizna ma różne rozmiary. Marka Victoria’s Secret uświadamiała je, że to, co nosi się pod spodem ma znaczenie i wpływ na nasze samopoczucie. I przekłada się na relacje damsko-męskie, o czym już niebawem napiszę na Gingers Magazine.
Powtarzając się napiszę jeszcze raz, że to, co mamy na sobie ma ogromny wpływ na to, jak się czujemy, dlatego powiedziałabym raczej, że odbiorcami bielizny VS są kobiety świadome.
Poza tym marka nie byłaby w stanie tak długo utrzymać się na rynku, jeśli jej odbiorcami byłyby tylko dziewczyny bez kompleksów, bo takie praktycznie nie istnieją. Kompleksy mają również modelki.
Pokazy bielizny w formie show, szczęśliwe, naturalne i uśmiechnięte dziewczyny były sekretem marki Victoria’s Secret. To one świetnie ją wypromowały. Świat najpierw usłyszał o Aniołkach, a potem zobaczył bieliznę. Okazuje się, że piękne Aniołki wcale nie przeszkadzały klientkom w nabywaniu bielizny tejże marki.
Dzięki niej „dziewczyny z sąsiedztwa” mogły również poczuć się jak Aniołki.
Jak będę miała się poczuć nosząc bieliznę VS teraz? Jak lesbijka? Uchodźca? Jak kolorowa?
Wolałabym poczuć się po prostu piękna i kobieca. I myślę, że taki cel jest niezależny od orientacji, poglądów, czy koloru skóry i mimo wszystko jest ponad wszelkimi poglądami.
Chryste, co za bełkot