Komunistyczne pokolenie naszych rodziców zaprogramowało nas na oszczędzanie. XXI wiek i obecna sytuacja gospodarcza wcale tego od nas nie wymaga, ale mimo wszystko oszczędzać warto, bo marnotrawstwo też nie jest dobre. Dla osób, które przeprowadziły się do dużego miasta oszczędzanie może jednak stać się koniecznością.
Gościem jednego z odcinków sławetnego programu Ewy Drzyzgi „Rozmowy w toku” była kobieta, do tego stopnia oszczędna, że wodę zebraną podczas mycia włosów przeznaczała do mycia podłogi… Osoba ta była chorobliwie oszczędna i takiego zachowania na pewno nie można brać za wzór. Niemniej jednak oszczędzanie jest dobre, jeśli stosowane jest w granicach zdrowego rozsądku. Trafnie jednak ktoś kiedyś zauważył, że bogatych ludzi charakteryzuje to, iż wydają mniej niż zarabiają. Bardzo często też to właśnie oni – bogaci wykazują się większą oszczędnością niż ci, których nie stać na zbyt wiele.
Reginę Brett, autorkę książki Bóg Nigdy nie mruga pewnego rodzaju oszczędności nauczył ojciec. Za każdym razem, kiedy męczyła go o jakąś rzecz, on po namyśle stwierdzał, że ona wcale jej nie potrzebuje. Nie było to w 100% dobre zagranie, ale całkowicie wyeliminowało z jej życia impulsywne zakupy, których ja sama tak często żałuję.
Dbaj o swoje rzeczy
Znana marka kosmetyczna apeluje dbaj o siebie. Ja „doapeluję” do tego również: dbaj o swoje rzeczy. Im bardziej o nie dbasz, tym dłużej ci posłużą.
Tanie rzeczy to drogie rzeczy, więc kupuj z głową
Tanie rzeczy, to drogie rzeczy mawiała moja babcia. Przekonałam się o tym dopiero na własnych pieniądzach. Rozpoczynając karierę zawodową i odbierając pierwszą mikro-wypłatę za praktyki, bardziej interesowała mnie ilość rzeczy, jaką mogę za nią nabyć, niż jakość tych rzeczy. Tym sposobem ilość butów, które kupiłam i zużyłam podczas półrocznej praktyki osiągnęła kilka par! A mogły to być dwie: letnie i zimowe i mogły starczyć mi na kilka lat tak, jak zrobiły to te, które za nieco większe pieniądze kupowali mi rodzice. Podsumowując ilość pieniędzy wydanych na te wszystkie nieszczęsne buty, mogłam mieć dwie porządne: na lato i na zimę, które posłużyłyby mi przez kilka lat.
Warto więc dołożyć czasem nawet 2-3 razy więcej i mieć coś na lata. Moje bardzo firmowe adidasy do biegania, fitnessu i innych ćwiczeń kupiłam 10 lat temu. Zapłaciłam za nie 300zł, ale rozbijając to na 10 lat – kosztowały mnie rocznie 30zł! Co więcej – nadal są w stanie idealnym i posłużą mi jeszcze co najmniej kilka sezonów. Mimo że był to jednorazowo duży upływ gotówki, na dłuższą metę okazał się naprawdę opłacalnym manewrem.
Lepiej naprawiać niż kupować nowe
Oczywiście naprawa niektórych rzeczy jest kompletnie nieopłacalna. Wymiana szybki w smartphonie często przekracza wartość samego urządzenia. Nowy, elektryczny wyciskacz do cytrusów kosztuje 30zł. Wiadomo, że czas potrzebny na jego naprawę lepiej przeznaczyć na coś przyjemniejszego, niż dłubanie śrubokrętem, które wcale nie musi skończyć się powodzeniem. Istnieje jednak droga elektronika, którą zdecydowanie warto się zająć. Przykładem jest chociażby komputer.
Wiele osób uważa, że komputer starzeje się podobnie jak pralka, czy lodówka i, kiedy zaczyna, kolokwialnie mówiąc „mulić”, należy wymienić go na nowy. Nic bardziej mylnego. Przegrzewanie się maszyny związane jest z kurzem, który osadza się w jego wnętrzu i „upośledza” wentylację. Żeby to naprawić, wystarczy poprosić o pomoc kolegę lub koleżankę po komputerowym fachu lub przejść się do serwisu. Zwykle czyszczenie komputera wiąże się z kosztem 50zł.
Wspomniane wcześniej mulenie to skutek wielokrotnego zapisywania i kasowania danych z dysku, przenoszenia plików, pobierania różnych dziwnych programów lub bezmyślnego klikania dalej podczas instalowania nowego oprogramowania. W takich chwilach wraz z programem, który chcemy mieć, pobierają się nam różne, syfiaste programy, które działając gdzieś w tle, spowalniają pracę maszyny. Jeśli więc twój komputer fabrycznie chodził szybko, a z wiekiem zwolnił, najlepszym i najtańszym rozwiązaniem będzie przeinstalowanie systemu, czyli całkowite skasowanie zawartości dysku i ponowne zainstalowanie na nim oprogramowania. Koszt takiej usługi nie przekracza zwykle 150zł.
Kupuj zgodnie ze swoimi potrzebami
Jeśli jednak zdecydujesz się na zakup nowego sprzętu, dostosuj jego parametry do swoich potrzeb. Jeśli nie jesteś grafikiem komputowym lub blogerką modową, która używa Photoshopa do poprawy swojej aparycji, a komputer służyć będzie do podstawowych zadań, takich jak sprawdzenie maila, napisanie wniosku, czy uruchomienie Power Pointa, w zupełności starczy ci komputer do 2000zł. Kupowanie komputera za 5000zł byłoby tu porównywalne z kupnem Hummera*, żeby jeździć do osiedlowego po bułki.
Jeśli masz kaprys, żeby zapłacić za kolor, dodatkowe funkcje i bajery, bo dzięki temu będziesz się lepiej czuć, to w porządku. Pamiętaj jednak, że z droższym sprzętem wiąże się większe ryzyko i stres. Do jego przechowywania będziesz musiała nabyć bardziej pancerną, przez co droższą torbę, a poziom stresu przy podróżowaniu z nim będzie znacznie wyższy niż w przypadku elektroniki za połowę lub mniej niż połowę tejże kwoty.
Sposobem na upiększenie tańszego komputera jest kalkomania, dostępna na Allegro za niewielkie pieniądze. Ja natomiast swój niedosyt cukierkowości sprzętu od lat zaspokajam kolorowymi, samoprzylepnymi brylancikami.
Zachowuj paragony
Paragon często jest jedyną podstawą do reklamowania produktu, który rozpadł się przed przewidywanym okresem jego żywotności. Kiedy tak się stanie, warto dochodzić swoich praw jako konsument. Trzymanie wszystkich paragonów oszczędzi ci niepotrzebnych nerwów i pomoże wyegzekwować naprawę lub zwrot kosztów wadliwego produktu.
Zawsze pytaj o długość gwarancji, jaka przysługuje na dany produkt. Nie zawsze są to dwa lata. Towar zakupiony na firmową fakturę podlega tylko rocznej gwarancji. Spotkałam się również z tym, że producent obuwia dawał swoim produktom tylko 3 miesiące gwarancji. W takiej sytuacji warto zastanowić się, czy zakupy w takim sklepie w ogóle mają sens.
Paragony drukowane są atramentem sympatycznym. Nie jest to celowe zagranie ze strony producentów, ale efekt druku takim a nie innym atramentem, na takim a nie innym papierze. Sprzedawcy radzą trzymanie ich w czarnych workach w zamrażalniku. Nie skomentuję tej rady, za to dam wam swoją: na wypadek reklamacji, dobrze jest przynajmniej te ważniejsze kwitki skserować i razem z oryginałami trzymać w ciemnym miejscu – np. w szufladzie lub jakimś pudełku.
Wszystkie paragony trzymaj w jednym, konkretnym miejscu. Dzięki temu, kiedy znajdziesz się w sytuacji, kiedy konieczna będzie reklamacja towaru, unikniesz godzin stresu i szukania kwitka.
Sprawdzaj metki
Przed wrzuceniem ubrań do prania – czytaj metki. Producenci wiedzą, co robią, zalecając pranie niektórych ubrań w niższych temperaturach lub nawet ręcznie. Niektóre sukienki, nawet te zakupione w second-handzie za grosze, warto oddać do pralni chemicznej. To, że coś kosztowało przysłowiowe 2 złote nie znaczy, że nie zasługuje na dobre traktowanie. Dwa złote też piechotą nie chodzi, a skoro już się je wydało, można zainwestować w bezpieczne, polecane przez producenta pranie, a kreacja okazać się może szykowną kreacją na elegancki wieczór.
Pierz ręcznie
Pranie ręczne nie jest ani ekologiczne, ani oszczędne, ale nie chodzi oczywiście o pranie wszystkiego, a jedynie bardziej wartościowych rzeczy, delikatnych bluzek i sukienki. Podobnie rzecz tyczy się ubrań, które, z racji „zależenia się” w szafie, wypadałoby nieco odświeżyć. To również warto zrobić w misce, aniżeli wrzucać do pralki, przedłużając im nieco życie. Warto też zainwestować w dobry płyn do prania. Kosz takiego płynu wcale nie jest wysoki, a przy sporadycznym praniu naprawdę wystarcza na dłużej.
Zabierając się za pranie ręczne warto zgromadzić wszystko, co wymaga takiego prania lub odświeżania. Zaczynając od jasnych rzeczy, które możesz wrzucić do miski razem, zaoszczędzisz na wylewaniu i wlewaniu wciąż nowej wody. Po wypraniu jasnych ubrań, w tej samej wodzie możesz następnie wyprać ciemniejsze.
Jeśli naprawdę nie możesz się zmusić do ręcznego ugniatania ciuchów w misce z wodą, pierz w niskiej temperaturze (30 stopni) na programie do delikatnych tkanin.
Stosuj recycling…
Worków
Akademik jest najlepszym miejsce do praktycznej nauki ekonomii. To tam nauczyłam się perfekcyjnego recyclingu. Dziś, już od jakiegoś czasu będąc „u siebie”, nadaj praktykuję wyuczone tam zasady. Jedną z nich jest wtórne wykorzystanie worków. Nigdy nie zdarzyło mi się zhańbić kupując worki na śmieci. Mimo że zawsze staram się mieć przy sobie ulubioną, bawełnianą torbę na zakupy, podczas nieplanowanych zakupów zawsze trafi mi się jakaś reklamówka. Wszystkie z nich, niezależnie od wielkości, koloru i kształtu (również te „śniadaniowe”) trzymam w szufladzie.
Ponieważ na zamieszkiwanym przeze mnie osiedlu wymagane jest pełne sortowanie śmieci, różnej wielkości worki doskonale się przydają. Mam 3 kubły: największy, do którego wchodzą duże worki na zakupy przeznaczony jest na odpady z tworzyw sztucznych i metalu, bo są gabarytowo największe i jednocześnie najmniej śmierdzące. Najmniejszy kubeł służy do wyrzucania pozostałych odpadów w tym organicznych, czyli tych, które zaczynają śmierdzieć najszybciej.
Odpady papierowe lądują w wielkiej, papierowej torbie. Pewnego dnia, kiedy będę się wyprowadzać, wyrzucę torbę wraz z całą jej zawartością.
Małe worki np. te typu „śniadaniowe” stosuję do pakowania brudów z odkurzacza (mam bezrowkowy). Jeśli worki są czyste, np. tylko po bakaliach, które kupuję na wagę, mogę je wykorzystać do zapakowania kanapki.
Ubrań
Ta część dedykowana jest przede wszystkim kobietom. W Polsce coraz częściej odbywają się bezgotówkowe imprezy ubrań.
Są to doskonałe sposoby, żeby bez wydawania ani grosza zdobyć nowe ubrania, zamieniając się na nie tymi, które już się nam znudziły. Ja sama, wymieniając się od siedmiu lat, od kiedy zaczęłam je organizować, na zakupach odzieżowych byłam zaledwie 3, może 4 razy.
Obecnie zdecydowaną większość posiadanych przez siebie ciuchów mam właśnie z bezgotówkowych wymian. I są to zarówno eleganckie elementy garderoby jak np. marynarki (których nie cierpię, ale z racji zawodu niekiedy muszę ubierać) i spodnie na kancik jak również całe komplety, sukienki wszelkiej maści – letnie, codzienne, biurowe ale też i wyjściowe – koktajlowe i balowe! Wśród pozostałych „upolowanych” na imprezach z cyklu SWAP ubrań są jeansy, swetry, bluzki, a nawet płaszcze i kożuchy!
Największy cykl imprez bezgotówkowej wymiany ubrań jest organizowany przeze mnie (pod pseudonimem Dżoolka) we Wrocław od lutego 2013 roku SWAP Wrocław. Sukcesywnie rozszerzam go również na inne miasta Polski. Obecnie, poza stolicą Dolnego Śląska, imprezy odbywają się również w Warszawie, Jeleniej Górze i Dzierżoniowie. Informacje o terminach wymian można znaleźć na oficjalnej stronie cyklu – www.WymianaUbran.pl.
Opakowania wtórne
Pudełka po lodach są świetnym sposobem na transportowanie żywności, aczkolwiek niekoniecznie na ich dłuższe przechowywanie, bo, może mi się wydaje, ale zauważyłam, że sery: biały i feta psują się w nich znacznie szybciej niż w tych typowych, dedykowanych do przechowywania żywności.
Jako opakowanie do przechowywania krótkoterminowego jest świetne na tłuste potrawy, np. jakieś smażone lub pieczyste. Pudełko po lodach bardzo łatwo bowiem umyć, a później bez żalu, zamiast mycia można po prostu wyrzucić. Jest to i wygodniejsze i oszczędniejsze niż mycie tłustego, plastikowego pudełeczka, którego wyrzucić nie chcemy.
Ciotka dobra rada
I na koniec kilka takich pierdół, o których rozpisywanie się nie ma większego sensu:
- wlewaj do czajnika tyle wody, ile potrzebujesz i nie gotuj na zapas. Zaoszczędzisz w ten sposób i czas i/lub energię elektryczną
- zanim wyrzucisz pustą tubkę po kosmetyku (pasta do zębów, fluid) rozetnij ją i zużyj do końca. W przypadku fluidu starcza go jeszcze na kilka użyć!
- opakowania po kosmetykach i środkach czystości (takich jak szampony, płyny do prania) wypłucz. Spokojnie znajdziesz w nich jeszcze „porcję” na co najmniej jedno mycie/pranie
- jeśli w domu jest ci za gorąco, nie rozbieraj się „do rosołu” tylko skręć kaloryfer.
____________________________________________________________
* Hummer (z ang. młot) to czołg w obudowie przypominającej samochód, którym, dzięki Arnoldowi Schwarzeneggerowi legalnie można poruszać się po Amerykańskich drogach. Po polskich drogach nieco mniej legalnie, bo jest na nie za szeroki. Tu masz zdjęcie
te kilka porad pierdół, kto o nich pamięta…?
Ja 🙂 i idzie mi świetnie. Akurat w temacie oszczędzania hipokrytką nie jestem.