13 marca premierę będzie mieć film o kontrowersyjnym tytule „To właśnie seks” (The Little Death)*, który, poza kontrowersyjnym tytułem, wyróżnia też jego wielowątkowość.
Pokusiłabym się o stwierdzenie, że wiek XXI jest erą filmów dzielonych na kawałki, złożonych z wielu historii z głównymi bohaterami, których losy jakoś się ze sobą przeplatają. Nie jest to eksperymentalna nowość, bo przecież niezapomniane Historie Miłosne Jerzego Stuhra załapały się jeszcze na wiek XX.
Polski tytuł filmu To właśnie seks nawiązuje do niezwykłej komedii romantycznej To właśnie miłość jedynie ze względu na swoją wielowątkową formę. Na tym wszelkie podobieństwa do, jak dotąd jednej z lepszych komedii romantycznych XXI wieku, się kończą. Reżyser nie postarał się jednak o to, żeby przed zakończeniem swojego dzieła wszystkie te wątki odpowiednio i z sensem „podomykać”. Tak naprawdę to porządnie domknął jeden. Z pozostałymi zrobił to na siłę, jakby chciał w pośpiechu skończyć to, co nie do końca mu wyszło. W efekcie pozostawia widza w pewnym niedopowiedzeniu, które nie ma większego sensu.
Poza tytułowym seksem, tym, co łączy głównych bohaterów to fakt, że w większości mieszkają przy jednej ulicy. Ale o czym jest film o tym kontrowersyjnym tytule? O różnego rodzaju fetyszach, których bohaterowie filmu są mniej, bądź bardziej świadomi, o nieszczerości w związkach i o tym, do czego ta mieszanka może doprowadzić.
Nie da się jednak ukryć, że reżyserem filmu był ktoś, kto przynajmniej w stopniu znikomym zna się na rzeczy (Josh Lawson, który go reżyserował na co dzień jest aktorem), aczkolwiek wskazuje na to tylko kilka na prawdę dobrych ujęć i jedne prosty do wychwycenia reżyserski trik.
Film w rankingach plasuje się dość wysoko. Filmweb podaje 7,2 gwiazdki, co pojawia się zwykle przy pozycjach naprawdę wartych obejrzenia. Ja jednak nie widzę w nim nic nadzwyczajnego, nic edukacyjnego, nic, co mogłoby zmienić moje (czyjeś) życie, zainspirować, natchnąć. Film nie budzi żadnych specjalnych uczuć: niem uskrzydla, nie wzrusza do łez, ani nie powoduje śmiechu. Jedyne, co można z niego wynieść to lekki niesmak i strach przed tym, że partner okaże się fetyszystą. Jednym słowem film To właśnie seks jest po prostu „taki o” i szkoda na niego czasu.
________________________________________
*the little death – metaforyczne określenie orgazmu