Obecne czasy wymuszają na nas obranie życiowego kierunku już w wieku nastu lat. Nie jest to proste, ale znacznie łatwiejsze niż kiedyś, bo dziś dostęp do wiedzy i informacji jest doskonały. Młody wiek zapewnia też bufor czas, dzięki któremu swój błędny wybór możemy jeszcze skorygować
„Za moich czasów” Internet nie był aż tak rozhulany i chcąc zorientować się w tym, co można studiować, musiałam przejść się osobiście na uczelnię, na której i tak nikt nie chciał ze mną rozmawiać, bo nie miał na to czasu, a tak zwani starsi koledzy wydawali się o tyle starsi, że nie miałam nawet odwagi do nich podejść. Do dyspozycji zostały mi więc informatory, które uczelnie dla takich jak ja drukowały. Z jednego z nich dowiedziałam się, że na wydziale Biologii Uniwersytetu Przyrodniczego mogę studiować na jednym z trzech kierunków: leśnictwo, rybołówstwo i cośtamjeszcze. Po uzyskaniu tytułu licencjata z rybołówstwa – czytałam w informatorze – absolwent zna wszystkie ryby słodkowodne i część ryb morskich. Zaskoczyło mnie to, więc od razu sprawdziłam, jaką wiedzę dałyby mi studia drugiego stopnia. Okazało się, że po nich absolwent zna wszystkie ryby słodkowodne i morskie. Podziękowałam i poszłam złożyć papiery na Uniwersytet.
Jak wybrać studia mają zaledwie te naście lat
A co zrobiłabym dziś? Zapewne wybrała się na dni otwarte i dokładnie zapoznała się z ofertą danej uczelni. Już sam widok sal wykładowych i ich wyposażenie może dużo powiedzieć o warunkach nauki.
Przygotowałabym sobie też listę pytań związanych z tym, jak tak na prawdę wygląda nauka, co jest fajne na danym kierunku, a co nie. Swoje pytania podzieliłabym na dwie grupy: do wykładowców oraz do studentów.
Od wykładowców chętnie dowiedziałabym się, jak wyglądają zajęcia i dlaczego polecają właśnie tę uczelnię/kierunek, a nie konkurencję (na wielu uczelniach nawet w jednym mieście są kierunki o tych samych nazwach, ale w rzeczywistości skupiają się na zupełnie innych aspektach, branżach, czy dziedzinach). Odpowiednio sformułowane pytanie gwarantuje uzyskanie realnej odpowiedzi.
Studentów konkretnych kierunków najłatwiej znaleźć w grupach na Facebooku. Nie należy jednak zadawać im pytań związanych ze studiami w trakcie trwania sesji egzaminacyjnej. Wówczas każdy z nich jest zmęczony, podenerwowany i z miejsca krzyknie: nie idź na studia! Zostań ninja!
Od studentów warto jest dowiedzieć się co im się podoba na danej uczelni, czemu ją polecają, a oraz co jest jej minusem. Twoje priorytety mogą być całkiem inne, więc na podstawie odpowiedzi możesz sam ułożyć macierz, która pomoże w podjęciu najlepszej decyzji.
Warto też zapytać o zajęcia dodatkowe. Na wielu uczelniach istnieją różne koła naukowe, które pozwalają rozwijać zainteresowania w kierunku danej specjalizacji. Większe uczelnie mają kluby sportowe, redakcje gazetek, zrzeszenia miłośników czegośtam itd. To też może być istotnym elementem wyboru.
Ostatnim aspektem, na który na pewno warto zwrócić uwagę to poziom nauki języków obcych oraz ich oferta. Mimo że na każdej uczelni są katedry języków, różnią się one od siebie dość mocno, jeśli chodzi o poziom nauczania. Absolwenci niektórych szkół wyższych po prostu muszą mówić biegle w jakimś obcym języku (lub nawet dwóch), by móc podejść do obrony pracy dyplomowej, o co uczelnia dba, zapewniając odpowiedni poziom i wykwalifikowaną kadrę nauczycielską. Na innych uczelniach natomiast wystarczy zwykle niczym nie potwierdzony, fikcyjnie oszacowany poziom języka z wpisaną do indeksu oceną, której wartość zależy od humoru lub sympatii wykładowcy w stosunku do studenta.
System boloński to istne błogosławieństwo
System boloński wprowadzono na polskich uczelniach w połowie lat ’10 XXI wieku. Jest to dwudzielny system nauczania, polegający na rozdzieleniu ówczesnych jednolitych studiów magisterskich lub inżyniersko-magisterskich na dwoje: 3-letnie licencjackie lub 3,5-4-letnie inżynierskie oraz 1,5-2 letnie magisterskie.
Mimo że początkowo narzekałam na ów system z racji podwójnej obrony pracy dyplomowej, a później konieczności ponownej rekrutacji na studia, która, jak mi się wydawało, wiązała się ze stresem, ostatecznie okazała się wręcz błogosławieństwem. Otrzymując po czterech latach mordęgi upragniony tytuł inżyniera informatyki pałałam do komputerów nienawiścią.
Na kolejne studia poszłam w ciemno. Jedyne co wiedziałam, to to, że studia magisterskie chcę skończyć na jednej z najlepszych uczelni technicznych w Polsce. Nie wiedząc w co się pakuję, poszłam tam na jedyny humanistyczny kierunek. I, na moje szczęście, był to strzał w dziesiątkę.
Połączenie dwóch całkiem nie związanych ze sobą kierunków studiów może uczynić z ciebie dość uniwersalnego specjalistę, mocno rozszerzając wachlarz możliwości zatrudnienia po studiach. Jeśli więc studia pierwszego stopnia ci nie podpasują, celuj w coś innego. Warto.
Nie taka głupia policealna
Inną opcją po skończeniu szkoły średniej jest szkoła policealna. Jest to rozwiązanie dla tych, którzy kompletnie nie mają pomysłu, co chcą w życiu robić. Wiele kierunków w szkołach policealnych jest dotowanych, przez co każdego roku szkoły te oferują przynajmniej kilka darmowych kierunków.
Czas nauki w szkole policealnej może być roczny lub dwuletni, a tryb dzienny bądź zaoczny. W przeciwieństwie do wyższej uczelni kierunki, w szkole policealnej nauka w trybie zaocznym jest również bezpłatna. Daje to możliwość jednoczesnego podjęcia pracy w ciągu tygodnia, bez konieczności harowania na czesne.
Pójście do szkoły policealnej zapewnia ciągłość nauki, a co za tym idzie – uczniowskie zniżki (aczkolwiek z ograniczeniem wiekowym do 24 roku życia). Szkoły policealne oferują naprawdę przyszłościowe kierunki, które zapewniają fach w ręku. Może okazać się, że obrany zawód zaciekawi cię na tyle, że na tym poprzestaniesz. Ale może to być również miejsce, w którym ukierunkujesz swoją karierę zawodową.
Gap year czyli roczny odpoczynek od nauki
Innym pomysłem jest zrobienie sobie rocznej przerwy w nauce, czyli „z angielska” gap year. Wiele osób decydujących się na gap year wykorzystuje je na podróże. A jak wiadomo nie od dziś podróże kształcą i kształcą nawet jeśli siedzisz na zmywaku, bo poza nim też coś się dzieje. Tutaj jednak niebezpieczeństwem jest rozleniwienie się. Wiele osób, które poczuły zapach własnych pieniędzy, mimo wcześniejszych planów i ambicji, ostatecznie nie decydowały się na kontynuowanie nauki, mimo że rokowały na prawdę dobrze. Ja sama miałam chwilę zwątpienia, kiedy pod koniec obowiązkowego stażu na studiach I-ego stopnia (licencjackie/inżynierskie) zaproponowano mi zatrudnienie. Nie żałuje jednak decyzji powrotu na studia. Godząc się na zatrudnienie na pewno zdobyłabym jakieś doświadczenie, aczkolwiek bez uczelnianych podstawy teoretycznych byłoby ono kulawe i dziurawe. Wiedza, którą dały mi studia magisterskie jest dla mnie inwestycja, której nikt nie może mi odebrać. I, jak wspomniałam wyżej, znacznie poszerzyły mi zakres możliwości zatrudnienia.
Szukając inspiracji w pracy
Praca jest idealnym miejsce na szukanie inspiracji na swoje życie. Będąc w samym centrum pracowniczego roju poznajesz zawody, o których nie miałeś pojęcia i nie miałbyś skądinąd dowiedzieć się o ich istnieniu. Zapoznajesz się z obowiązkami na poszczególnych stanowiskach i w praktyce przekonujesz się, co możesz w życiu robić jak również – czego robić jednak nie chcesz!
Zatrudniając się jako goniec, pomocnik, czy sekretarka w jakiejś firmie, która choć trochę może wydać ci się interesująca, może być cennym źródłem inspiracji na życiowy plan. Można to zrobić bezpośrednio po zakończeniu szkoły średniej lub już po studiach licencjackich/inżynierskich, by lepiej rozeznać się w rynku pracy.
Ciekawym przypadkiem, o którym niedawno słyszałam jest chłopak, który po zakończeniu szkoły średniej, nie mając kompletnie pomysłu, co chce zrobić ze swoim życiem, zatrudnił się w fabryce jako pracownik fizyczny. Po około roku tak wciągnęła go branża, w której pracował, że postanowił pójść na studia techniczne dokładnie ukierunkowane na to, co do tej pory robił, by w przyszłości nadal móc się tym zajmować, ale jako specjalista wyższego szczebla.
U mnie było podobnie. W jednej z pierwszych prac miałam możliwość pobiegać po halach naprawczych wielkich maszyn. Ciesząc oczy niesamowitym sprzętem w końcu zakochałam się w nim na zabój i, wreszcie świadomie planując swoją ścieżkę kariery, ponownie wylądowałam na studiach, które uzupełniły dotychczas zdobytą wiedzę i ukierunkowały mnie na to, co ostatecznie chcę w życiu robić.
Chodź na spotkania i rozmawiaj z ludźmi
Ciężko wyobrazić sobie lepsze źródło inspiracji niż bezpośrednia rozmowa z osobą, która wykonuje ciekawy zawód. Chodzenie na różnego rodzaju spotkania i rozmowa z ludźmi o tym, czym zajmują się w życiu może nie tylko podsunąć ci ciekawy pomysł na siebie, ale okazać się sposobem na zdobycie korzystnych kontaktów i zawarcie ciekawych znajomości. Im więcej ludzi znasz, tym łatwiejsze może okazać się załatwienie w przyszłości jakiejś pilnej sprawy. Ja, dzięki temu, że mieszkałam w akademiku z Hiszpanką dosłownie w ciągu chwili uzyskałam potrzebne mi informacje dotyczące hiszpańskich firm z potrzebnej mi branży, których samodzielne prawdopodobnie nie byłabym nawet w stanie znaleźć, a do których planuję zaaplikować.
Czytaj biografie
Żeby czytać biografie powtarzało mi bardzo wiele znacznie starszych ode mnie osób. Ich rady za każdym razem wylatywały przeciwnym uchem niż to, którym je usłyszałam. Uważałam, że jestem za młoda na takie książki, że to nudy dla osób w średnim lub wręcz starszym wieku. Z błędu wyprowadziłam się całkiem niedawno, rzuciwszy się na autobiograficzną książkę kobiety pracującej w branży, w którą mam zamiar kiedyś wejść. Książka ta nie tylko pomogła mi wytyczyć sobie nowe cele, ale również zakreśliła sposoby ich osiągnięcia.
Biografia osoby działającej w branży, w którą sam celujesz może oszczędzić ci rozczarowania lub pomóc w osiągnięciu celu. Czytając, jak w rzeczywistości wyglądała czyjaś praca na danym stanowisku możesz przekonać się, czy to aby na pewno miejsce dla ciebie, zamiast tracić czas i nerwy, by zrobić to na własnej skórze, skórze tracąc czas i energię, by dostać się na wymarzone stanowisko, które ostatecznie może cię bardzo rozczarować.
Bardzo wszechstronnie opracowany temat. Myślę, że może się przydać studentom i absolwentom. Szkoda, że ja ten czas mam już za sobą. Może następny artykuł powinien być dla osób, które już zaczęły pracę, a chcą się przekwalifikować?